TYTUŁ: Lepsza przyszłość
ROZDZIAŁ 3: Wizja i misja
BOHATEROWIE: Do Kyungsoo, Kim Jongin, Kim Jongdae, Byun Baekhyun, Park Chanyeol
GATUNEK: au, romans
OSTRZEŻENIA: miłość męsko-męska
OPIS: Kyungsoo jest nauczycielem angielskiego w szkole średniej i mężem sławnego modela Kim Jongina. Życie, jakie wiedzie, nie jest łatwe i powoli uświadamia sobie, że to nie jest to, o czym marzył.
3. Wizja i misja
Możliwość rozmowy z Sehunem nadarzyła się już kilka dni
później, kiedy wszedł w sam środek zażartej bójki między kolorowym chłopakiem,
a jakimś wysokim blondynem. Sehun nie wyglądał za ciekawie, ale wciąż chciał
walczyć. W tym samym momencie, w którym Sehun oberwał solidnego sierpowego w
twarz i upadł na posadzkę, Chanyeol wyszedł zza zakrętu.
– Hej! Co tu się dzieje?! – zawołał, ale blondyn uciekł
nim ten zdążył go zatrzymać.
Sehun próbował podnieść się z podłogi, ale był trochę
oszołomiony. Chanyeol pospieszcie klęknął przy nim, ujął jego twarz w dłonie i
obadał spojrzeniem pojawiającego się siniaka pod okiem oraz rozbitą wargę.
– Hej, popatrz na mnie – poprosił. – Ile widzisz
palców?
Pomachał mu przed oczami czterema palcami, ale Sehun
tylko popatrzył na niego
z wściekłością i odepchnął jego dłonie.
z wściekłością i odepchnął jego dłonie.
– Wstań, zaprowadzę cię do internisty…
– Odwal się – warknął i jakoś udało mu się wstać.
Chciał odejść, ale Chanyeol złapał go za rękę. – Powiedziałem, żebyś się
odwalił!
– Nie chcesz iść do internisty, w porządku, sam się
tobą zajmę.
Chanyeol był większy od Sehuna i silniejszy, więc
pociągnął go za sobą, choć ten cały czas starał się wyrwać. Wreszcie dotarli do
pokoju nauczycielskiego, w którym teraz na szczęście nie było nikogo. Posadził
Sehuna na krześle i sięgnął po wiszącą na ścianie obok apteczkę. Oczy Sehuna
ciskały gromy i były gniewnie wpatrzone w poczynania Chanyeola, który założył
gumowe rękawiczki i wyjął z opakowania wacik. Nasączył go w środku
dezynfekującym, ale zanim dotknął nim kącika ust chłopaka, popatrzył na niego.
– To trochę nierozsądne bić się z większymi od siebie
przeciwnikami.
– Nie twój interes – burknął, a Chanyeol uśmiechnął się
szeroko.
– Jestem tu nauczycielem, jasne, że to mój interes.
Byłaby wielka szkoda, gdyby coś ci się stało, bo wtedy straciłbym gitarzystę.
Sehun popatrzył na niego jak na kosmitę.
– Co ty bredzisz? – prychnął, a Chanyeol pochylił się i
patrząc mu prosto w oczy
z uśmiechem oznajmił.
z uśmiechem oznajmił.
– Zakładam zespół, a ty będziesz gitarzystą. Fajnie, nie?
Kyungsoo właśnie miał wchodzić do pokoju
nauczycielskiego, gdy w ostatniej chwili udało mu się uniknąć czołówki z Oh
Sehunem. Jego twarz wyglądała jak rozkwaszony pomidor i przed moment Kyungsoo
patrzył jak się oddala. Nie zauważył jednak, żeby stało mu się coś
poważniejszego.
Niepewny tego, co się właściwie wydarzyło wszedł do
pomieszczenia, gdzie zastał Chanyeola odkładającego apteczkę na swoje miejsce.
Ściągając gumowe rękawiczki uśmiechał się do siebie jak wariat.
– Proszę, powiedz mi, że to nie ty tak urządziłeś
Sehuna.
Nauczyciel muzyki odwrócił się w jego stronę i pokręcił
głową.
– Nie, pobił się z jakimś większym od siebie
chłopakiem. Nie wiem, czy dobrze kojarzę, ale nazywa się… Namjin, nie, Namjoon.
Kyungsoo zmarszczył czoło wchodząc dalej.
– Okej… Dlaczego się uśmiechasz?
– Bo Sehun już wie, że będzie gitarzystą w zespole –
Chanyeol wyglądał, jakby wygrał los na loterii, ale Kyungsoo pozostawał w pełni
sceptyczny.
– Nie wyglądał, jakby był z tego faktu zadowolony.
Chanyeol westchnął ciężko.
– Nie jest, ale to pierwszy krok. Zna moje zamiary.
– I co dalej?
Chanyeol wzruszył ramionami.
– Będę jak upierdliwa matka, Kyungsoo. Będę go męczył
aż się zgodzi.
Kyungsoo roześmiał się, ale widząc poważny wyraz twarzy
Chanyeola jego uśmiech powoli zniknął, a zastąpił go wyraz niepokoju.
– Przypominam, że miałeś wszystko konsultować ze mną.
– Tak, wiem – bąknął przypominając sobie, że właśnie to
mu obiecał w parku, ale na powrót się rozpromienił. – Ale to była szansa, którą
musiałem wykorzystać. Nie martw się. Dam sobie z nim radę. Czuję, że
przełamaliśmy barierę.
– Chanyeol…
– Zaufaj mi.
Kyungsoo westchnął ciężko.
– To nie jest kwestia zaufania. Wiem, że chcesz dobrze,
ale działając pochopnie możesz przysporzyć szkole problemów. Obiecałem, że ci
pomogę, ale nie chcę przykładać ręki do czegoś, co może źle wpłynąć na Sehuna i
jego kolegów. Już mamy z nimi problem…
Chanyeol spuścił wzrok i wyglądał przy tym jak zbity
pies. Kyungsoo nie mógł się nie uśmiechnąć. Chanyeol miał w sobie coś takiego,
że nie można się było na niego gniewać. Pokręcił głową z niedowierzaniem, że
nie jest w stanie go zbesztać i wybić z głowy durnych pomysłów.
– Po prostu… Nie zrób nic głupiego, dobra?
Chanyeol popatrzył na niego spode łba i widząc igrający
na ustach Kyungsoo uśmiech, sam się uśmiechnął.
– Naprawdę przepraszam. Zawsze najpierw coś robię, a
później myślę…
– W porządku, nie jestem zły.
Przez moment patrzyli na siebie w milczeniu uśmiechając
się jak nienormalni aż do pokoju zaczęli schodzić się inni nauczyciele.
Chanyeol odchrząknął i roześmiał się.
– Idziemy coś zjeść? Umieram z głodu.
Kyungsoo rozejrzał się niezręcznie dookoła w obawie, że
zobaczy gdzieś Jongdae. Wreszcie skinął głową i razem ruszyli do kafeterii.
Kiedy usiedli przy stole z zaskoczeniem zauważyli brak
zarówno Jongdae jak
i Baekhyuna.
i Baekhyuna.
– Dziwne, zawsze już tu koczowali – westchnął Kyungsoo
rozglądając się dookoła.
– Może coś im wypadło.
– Może…
Kyungsoo wreszcie napotkał spojrzenie Chanyeola. Brązowe
oczy były pełne ciepła
i radości. Musiał przyznać, że robiły wrażenie. Poczuł ciepło w okolicy serca.
i radości. Musiał przyznać, że robiły wrażenie. Poczuł ciepło w okolicy serca.
– Jak ci idzie prowadzenie zajęć? – zapytał, żeby
powstrzymać się od jakiś dziwnych zachowań.
– Jest dobrze. To naprawdę fajne dzieciaki, chociaż na
początku wydawały się być jakimiś cholernymi potworami. Jest zupełnie inaczej
niż na kursie, znacznie ciężej, ale… Już czuję tę wizję i misję.
Kyungsoo pokręcił głową z udawaną dezaprobatą.
– Przerażasz mnie z tą misją i wizją.
– Po prostu nie potrafię siedzieć bezczynnie. Moja mama
zawsze powtarza, że jestem jak taki radosny wirus. Wszędzie mnie pełno.
Kyungsoo przygryzł dolną wargę, nieświadomie skupiając
spojrzenie na ustach Chanyeola. Słysząc jednak dochodzące z oddali podniesione
głosy Baekhyuna i Jongdae, oprzytomniał i spuścił wzrok na swój ryż.
Chanyeol uśmiechnął się w stronę nadchodzących
znajomych.
– Gdzie was wywiało? – zapytał, a Baekhyun posłał
Jongdae wkurzone spojrzenie.
– Kłóciłem się z tym palantem – warknął.
– O co znowu? – zainteresował się Kyungsoo, a Jongdae
szybko wtrącił, by ubiec Baekhyuna.
– O nic istotnego. Jestem głodny jak pies. Idziemy po
żarcie – chwycił Baekhyuna w mało delikatny sposób za ramię i pociągnął za
sobą.
Kiedy znów zostali sami Kyungsoo zerknął na Chanyeola,
który zamyślony próbował wcelować ryż do ust.
– Nad czym tak myślisz?
– Wspomniałem ci, że to z Namjoonem Sehun się pobił.
Czytałem ostatnio jego tekst w gazecie szkolnej. Ma chłopak talent.
Kyungsoo skrzywił się.
– Proszę cię, nie wplątuj w to wszystko Namjoona. On i
Sehun to… cholerna apokalipsa. Z resztą widziałeś dzisiaj. Osobno Sehun jest
nie do zniesienia, ale w połączeniu z Namjoonem…
Chanyeol odłożył pałeczki.
– Nie chcę żeby się do siebie zbliżali. Właściwie to
nawet nie myślałem o nim w odniesieniu do Sehuna i konkursu… – uśmiechnął się
lekko. – Mam znajomego w BigHit Company, wisi mi przysługę. Pomyślałem, że
pogadam z Namjoonem i zapytam, czy nie chciałby być ich tekściarzem. To nie
jest żadna zobowiązująca robota, ale zawsze byłby to jakiś początek, nie?
Kyungsoo słuchał uważnie i ten pomysł od razu mu
przypadł do gustu, choć obawiał się, że jeśli Chanyeol zacznie pomagać
wszystkim na prawo i lewo, ktoś w końcu go wykorzysta. Sam jednak uważał, że
Namjoon jest utalentowany i zmarnowanie takiego talentu byłoby grzechem.
– Niestety tutaj też potrzebna jest zgoda dyrektora –
powiedział. – Ale pomysł rewelacyjny.
Chanyeol rozpromienił się na te słowa, a chwilę później
przysiedli się do nich Baekhyun i Jongdae.
– Jak ci idzie z tym twoim zespołem? – zapytał Jongdae.
W jego głosie dało się wyczuć złośliwe tony, które wydały się być niezauważone
przez Chanyeola.
– Jeszcze długa droga, do stworzenia samego zespołu,
ale Sehunnie już wie, że będzie gitarzystą.
Baekhyung popatrzył na niego z szeroko otwartymi oczami.
– Powiedziałeś mu? I co on na to?
Chanyeol wzruszył ramionami.
– Wiadomo, na razie się wzbrania, ale nie sądzę, żeby
chciał zmarnować taką szansę. Czekam na odpowiedni moment, żeby przekazać mu
resztę istotnych informacji. Jestem dobrej myśli.
– Widzisz, Dae? – zapytał Baekhyun dźgając pałeczkami
przyjaciela boleśnie w ramię. – Chanyeol jest prawdziwym optymistą, powinieneś
się od niego uczyć.
– Zamknij się, łomie – burknął w odpowiedzi i skupił
się na jedzeniu.
Chanyeol miał mieć teraz wolną godzinę. Stwierdził, że pobyt
w sali muzycznej będzie idealnym posunięciem. Było tam teraz cicho i spokojnie,
więc mógł jeszcze raz przemyśleć wszystkie aspekty pomocy, którą miał zaoferować Sehunowi i
Namjoonowi.
Do pomieszczenia wszedł w idealnym wręcz momencie,
kiedy to Oh Sehun miał spryskać różowym, rażącym sprayem piękny, biały
fortepian. Instrument był również wiekowy, co zwiększało jego wartość, nie
tylko pieniężną, ale i sentymentalną.
– Stop! – zawołał Chanyeol z przerażeniem w oczach.
Sehun spojrzał na niego z diabelskim uśmiechem i znów
skupił uwagę na puszce.
– Nie rób tego! – zwołał jeszcze raz, zbliżając się do
chłopaka, który posłał mu rozdrażnione spojrzenie. – Możesz spryskać mnie, moje
biurko, ale nie wyżywaj się na niewinnym fortepianie.
Oferta widać bardzo przypadła do gustu chłopakowi, bo
podszedł do niego i znów się uśmiechnął. Słodko, jak aniołek. Chanyeol jęknął
tylko i usłyszał odgłos wylatującego sprayu.
Cudo, końcówka była najlepsza!! :3
OdpowiedzUsuńJestem pewna że Sehun zakocha się w Chanyeol, albo Chan w nim (proszę niech tak będzie, proszę niech tak będzie).
I proszę nie rozbijaj Kaisoo, niech Kai się w końcu pojawi.