TYTUŁ: Lepsza przyszłość
ROZDZIAŁ 1: Uśmiech dookoła głowy.
BOHATEROWIE: Do Kyungsoo, Kim Jongin, Kim Jongdae, Byun Baekhyun,
Park Chanyeol
GATUNEK: au, romans
OSTRZEŻENIA: miłość męsko-męska
OPIS: Kyungsoo jest nauczycielem angielskiego w szkole średniej i
mężem sławnego modela Kim Jongina. Życie, jakie wiedzie, nie jest łatwe i
powoli uświadamia sobie, że to nie jest to, o czym marzył.
1. Uśmiech dookoła głowy
Idąc na spotkanie rady pedagogicznej jego myśli zajęte były przez
rozmowę, jaką odbył z Jonginem poprzedniego dnia. Właściwie to tylko Jongin
mówił, a on słuchał, starając się odgonić myśl o pogłębiającej się pustce, jaka
pojawiła się w ich małżeństwie. Jongin znów musiał wyjechać wcześniej, a on ponownie
miał zostać sam. Dla siebie mieli tylko tydzień i tym razem uderzyło to w niego
ze zdwojoną siłą. Nie należał do słabych ludzi, ale gdyby teraz wrócił do domu,
zapewne nie byłby w stanie powstrzymać gorzkich łez rozczarowania.
Jedyną ostoją
była dla niego szkoła. Prowadząc lekcje całkowicie poświęcał się swojej pasji,
uwielbiał mieć kontakt z młodzieżą i uwielbiał przekazywać im wiedzę. Był
częścią czegoś ważnego i wierzył w to, co robi. Gdyby nie ta możliwość, już
dawno by się rozsypał.
Wszedł do sali konferencyjnej, gdzie powoli zbierało się całe grono
nauczycieli. Z tego, co się orientował, mieli przywitać nowego nauczyciela i
omówić ewentualne zmiany programowe oraz zaplanowane przedsięwzięcia z dziedziny
kultury i sztuki.
On sam nie miał nic do powiedzenia i szedł tam tylko dlatego, że obecność
była obowiązkowa. Poza tym po spotkaniu miał iść razem z Baekhyunem i Jongdae,
którzy prowadzili kółko dramatyczne, na piwo, żeby odstresować się przed nowym
rokiem szkolnym.
Cieszył się na to spotkanie, bo przez cały okres wakacji byli w podróży
po Korei wyszukując ciekawych miejsc na plenery i wycieczki, podczas gdy on
siedział samotnie w dużym domu mając za towarzystwo jedynie wrednego kota.
Potrzebował rozrywki i kogoś, z kim mógłby rozmawiać.
Rozejrzawszy się po sali zauważył siedzących obok siebie chłopaków,
którzy gestem przywoływali go, by usiadł koło nich. Uśmiechnął się kierując kroki
w ich stronę.
– Nie sądziłem, że to powiem, ale stęskniłem się za wami – powiedział
ściskając jednego i drugiego na raz. Byli zaskoczeni wylewnością Kyungsoo, bo
nigdy wcześniej taki nie był.
– Okej, gdzie jest nasz szatan Soo i co z nim zrobiłeś?! – zawołał
Baekhyun nie zwracając uwagi na oburzone spojrzenia starszych nauczycieli.
– Od kiedy to okazywanie uczuć przyjaciołom jest zabronione? – zapytał,
siadając wygodnie na swoim krześle.
– Zazwyczaj nas bijesz – wymamrotał Jongdae, za co oberwał w ramię dość
mocno. – Dobra! To jest szatan Soo… Bez wątpienia… Weź nam lepiej powiedz czy
piszesz się w tym roku na opiekuna wycieczek.
Kyungsoo wzruszył ramionami.
– Pewnie i tak nie będę miał nic innego do roboty.
Baekhyun pochylił się w stronę Kyugnsoo i ściszył głos.
– Mamy zamiar wkręcić też nowego nauczyciela. Jest strasznie słodki,
prawda? – wskazał na siedzącego naprzeciw chłopaka z komicznie odstającymi
uszami. Rozglądał się dookoła trochę niepewnie. Być może dlatego, że oprócz
nich, reszta nauczycieli była już dość wiekowa.
– Czego ma uczyć?
– Muzyki – odparł Jongdae.
– Pochodzi z Daegu, ma 29 lat, śpiewa, gra na gitarze, perkusji,
fortepianie i basie, lubi drinki z parasolką i kolor niebieski – wyrecytował
Baekhyun i ani Kyungsoo, ani Jongdae nie byli zbytnio zdziwieni jego rozeznaniem.
Od zawsze wiedział wszystko o wszystkich i służył za konkretne źródło
informacji. – Jest bi, na razie z nikim niezwiązany.
– Baekhyun, jesteś lepszy od internetu – Jongdae zaklaskał z uznaniem.
– Możemy go zaprosić do knajpy. Wygląda jakby się zgubił – zaproponował
Kyungsoo przyglądając się z uwagą chłopięcej twarzy nowego nauczyciela. Nie
wyglądał na swoje lata.
– Chciałoby się go przygarnąć, co nie?
Jongdae popatrzył na nich z dezaprobatą.
– Chciałbym ci przypomnieć Kyungsoo, że masz męża, a tobie Baekhyun, że
od kilku dni również jesteś zajęty.
Kyungsoo automatycznie zwrócił swój wzrok na Baekhyuna, który
poczerwieniał na twarzy i z nieśmiałym uśmiechem odpowiedział.
– No tak – odchrząknął. – Pamiętasz śliczną Taeyeon z obozu w Daegu?
Przez jakiś czas tylko do siebie pisaliśmy, ale na wakacjach przeprowadziła się
do Anseong. Pracuje w domu kultury. Będzie dzisiaj na spotkaniu. Weźmiesz
Jongina?
Mina Kyungsoo zrzedła, a w gardle poczuł niemiły uścisk. Odetchnął
ciężko.
– Dzisiaj rano wrócił do Mediolanu.
Baekhyun objął go ramieniem i przytulił.
– Co ten dupek sobie wyobraża? Miał mieć miesiąc wolnego.
– To jego praca. Powiedział, że za miesiąc, góra półtora powinien być z
powrotem. To dla niego ważne, a dla mnie jest ważne, żeby się rozwijał.
W chwili, gdy do sali wszedł dyrektor, wszyscy wstali, a kiedy zajął
swoje miejsce rozpoczęło się zebranie.
W przerwie stali w grupce koło stołu z przekąskami, gdzie Baekhyun próbował
wszystkiego po kolei. Jongdae z odrazą patrzył, jak jego przyjaciel zapycha się
jedzeniem.
– To co, Kyungsoo? Zaprosisz Chanyeola na drinka? - zapytał Baekhyun sięgając po następną
przekąskę.
– Ja pójdę – zaproponował Jongdae.
– W porządku, poradzę sobie – powiedział z lekkim wyrzutem. Nie był
dzieckiem. Wiedział, co mu wolno, a czego nie.
Wyminął ich i podszedł do stojącego niedaleko Chanyeola. Wcześniej
rozmawiał z nauczycielką historii, ale ta została odciągnięta na bok przez
nauczyciela fizyki. Wszyscy wiedzieli, że para od jakiegoś czasu ma się ku sobie. Chanyeol wciąż wydawał się być zagubiony, więc Kyungsoo
uśmiechnął się ciepło w jego stronę.
– Cześć, nazywam się Do Kyungsoo. Uczę angielskiego – ukłonił się lekko.
– Park Chanyeol… Miło cię poznać.
Jego uśmiech był taki szczery i pogodny, że aż promieniał. Odstające uszy
dodawały mu tylko uroku.
– Ja i moi znajomi chcielibyśmy cię zaprosić po zebraniu na drinka.
Opijamy ostatni dzień bez uczniów. Co ty na to?
– Bardzo chętnie. Prawdę mówiąc, porządny drink dobrze mi zrobi, trochę
się denerwuję – jego mina przybrała niepewny wyraz.
– Wystarczy, że nie dasz sobie wejść na głowę. To naprawdę fajne
dzieciaki. Spodoba ci się tutaj.
– Na to liczę.
– Chodź, poznasz resztę.
Podczas wyjścia na drinka Baekhyun był tak oczarowany Taeyeon, że prawie w ogóle
nie zauważał reszty, siedzącej przy stoliku.
Kyungsoo niewiele mówił. Tak naprawdę rozmowa toczyła się między Junmyeonem,
szkolnym internisą a Chanyeolem. Jongdae siedział ze skwaszoną miną.
– Idę do kibla, zaraz wracam – westchnął, a Kyungsoo musiał powstrzymywać
się przed śmiechem. Jongdae zawsze był typem człowieka, który trzyma nerwy na wodzy. Tym razem jego osobowość zdawała się diametralnie zmienić. Wszyscy
doskonale wiedzieli, że ma słabość do pana doktora.
– A ty Kyungsoo? Czym się zajmujesz poza nauką angielskiego? – zapytał Chanyeol chwilę później, po
czym upił trochę swojego drinka z różową parasolką.
– Lubię gotować, więc sporo czasu spędzam w kuchni. Często gotuję na
jakieś imprezy szkolne.
– Kyungsoo gotuje naprawdę dobrze. Musimy kiedyś się spotkać u niego, to
sam się przekonasz – Baekhyun objął ramieniem uśmiechniętą dziewczynę.
– To nie taki głupi pomysł – Kyungsoo naprawdę się to spodobało. Może
chociaż raz ten przeklęty dom nie byłby taki pusty.
– Co nie jest głupim pomysłem? – zapytał Jongdae, który wrócił z toalety.
Wciąż był niezadowolony, ale chyba postanowił przeżyć ten wieczór.
– Kolacja u Kyungsoo – odpowiedział Chanyeol uśmiechając się przyjaźnie w
stronę Jongdae, który odwzajemnił uśmiech, ale w bardzo wymuszony sposób.
– Świetny pomysł. Może powinieneś Kyungsoo zadzwonić do swojego męża i
jego również zaprosić? Jestem pewny, że przyjechałby na takie spotkanie.
Kyungsoo wiedział, do czego ten zmierza i posłał mu ostrzegawcze
spojrzenie. Nie chciał zaczynać żadnych kłótni.
– Jak wróci, to dam wam znać i wtedy coś ustalimy. A ty Jumyeon
przyjdziesz?
Jongdae poczerwieniał na twarzy i odchrząknął.
– Dupek.
Pan doktor z radością oznajmił, że chętnie, a Jongdae uśmiechnął się
kwaśno w stronę Kyungsoo i dopił swoje piwo do końca.
Kiedy zaczęto puszczać same taneczne hity stolik opustoszał, a został przy nim
tylko Kyungsoo i Chanyeol. Nowy nauczyciel uśmiechnął się lekko.
– Jak to jest być mężem sławnego modela?
Kyungsoo wziął solidnego łyka whisky i kiedy alkohol przestał palić jego
przełyk, westchnął.
– Super. Prawie się nie widzimy, a na gwiazdkę zazwyczaj otrzymuję
wiadomość od brukowców, że prawdopodobnie mnie zdradza – tak. W końcu to z
siebie wyrzucił. Roześmiał się z zażenowaniem. – Nie to powinienem mówić,
prawda? Zapytaj jeszcze raz.
Chanyeol przyjrzał mu się z troską, ale ponowił pytanie.
– A wiec tak. To wspaniałe być mężem sławnego modela. Bardzo go kocham i
chcę żeby się rozwijał, więc zniosę wszystkie niedogodności - Kyungsoo utkwił wzrok z bursztynowym płynie i pokręcił głową. – Sory, ale chyba za dużo wypiłem. Jongin to dobry człowiek. Po prostu
ciągle go nie ma i…
– Czujesz się samotny – dokończył Chanyeol kiwając głową ze zrozumieniem.
– Nie chcę cię wciągać w moje małżeństwo. Aktualnie to zbyt dołujący
temat, więc nie gniewaj się, ale chyba pójdę do domu.
– Hej, nie idź. Nie zostawiaj mnie z nimi – w oczach Chanyeola malował
się lęk, który rozbawił Kyungsoo. Opadł na krzesło.
– To tylko banda zakochanych w sobie głupków, co w tym strasznego?
– Nie chcę być dla nich ciężarem, poza tym Jongdae chyba mnie nie lubi.
Kyungsoo popatrzył w stronę parkietu. Jongdae wywijał na parkiecie razem
z Junmyeonem, a Baekhyun i Taeyeon gdzieś zniknęli. Na nich nikt nie zwracał
uwagi.
– Możemy wpaść do mnie. Ugotuję coś, pogadamy.
– Super. To ja pójdę im powiedzieć…
– Nie – Kyungsoo przytrzymał go za rękę. – Jongdae jest przeczulony na
punkcie mojego małżeństwa. Później napiszę mu smsa. Chodź.
Zabrali swoje rzeczy i posyłając tańczącej reszcie ostatnie spojrzenie
opuścili bar.
Wieczór był przyjemny i ciepły. Lekki wiatr sprawił, że alkoholowa
senność zniknęła i teraz Kyungsoo był w stanie zebrać myśli do kupy.
– Dlaczego Jongdae jest przeczulony na punkcie twojego małżeństwa? –
zapytał Chanyeol.
Kyungsoo wsadził dłonie w kieszenie marynarki.
– On i Jongin od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. To dzięki niemu
się poznaliśmy. Teraz, jak Jongina prawie nie ma, boi się, że stracę głowę dla
kogoś innego, więc mnie pilnuje.
– To musi być męczące.
Zadarł głowę do góry, bo Chanyeol był od niego o wiele wyższy.
– Jest. Kocham go jak brata, ale wkurza mnie, że traktuje mnie jak
dziecko.
Dom Kyungsoo to jeden z największych w tej okolicy. Kupili go z Jonginem
zaraz po ślubie i przez jakiś czas był jak niebo na ziemi. Dopóki Jongin nie
dostał odpowiedzi z amerykańskiej agencji modeli i nie zaczął podróżować po
całym świecie.
Kuchnia była ogromna, ale mimo wszystko przytulna. Chanyeol zdawał się
być zafascynowany.
– Tutaj spędzam większość czasu. Lubię eksperymentować, ale nie mam za
bardzo dla kogo gotować, pomijając oczywiście wszystkie szkolne wydarzenia –
wyjął z lodówki potrzebne produkty.
Chanyeol usiadł na stołku barowym skąd miał widok na resztę kuchni.
– A Baekhyun i Jongdae?
– To dobrzy przyjaciele, ale lubią się po prostu nażreć. Nie mogę liczyć
na żadną konkretną opinię z ich strony oprócz „wow, ale dobre! Daj mi jeszcze!”.
– W takim razie ja się piszę na to stanowisko. Moja mama prowadzi
restaurację, więc często pyta mnie o to, jak mi smakuje jej jedzenie.
Kyungsoo pokiwał głową z szerokim uśmiechem na ustach.
– Nie myślałeś o tym, żeby zostać profesjonalnym muzykiem? – zapytał. –
Baekhyun mówił, że grasz na wielu instrumentach, śpiewasz, do tego masz
wykształcenie muzyczne.
Chanyeol pokręcił głową wykrzywiając usta.
– Próbowałem, ale jakoś nie bardzo mi to podpasowało. Wolę komponować i
sprzedawać teksty, daje mi to więcej radości i więcej swobody.
– A co to za pomysł z nauczaniem?
– Szczerze? Chciałem się odciąć od rodziny.
Kyungsoo podniósł wzrok znad przygotowywanych warzyw i spojrzał na Chanyeola.
Kyungsoo podniósł wzrok znad przygotowywanych warzyw i spojrzał na Chanyeola.
– Problemy?
– Rodzice chcą żebym przejął interes, ale ja tego nie chcę, więc mamy
konflikt. Zwłaszcza ja i mój tata. Przyjechałem tu z myślą, że będę mógł się
poczuć całkowicie niezależny i chyba już to czuję.
– Anseong to wspaniałe miasto, a nasza szkoła robi wiele dobrego. Cieszę
się, że trafiłeś właśnie tutaj.
Chanyeol uśmiechnął się ciepło.
– Baekhyun pytał, czy nie chcę być opiekunem wycieczek. Słyszałem, że
sporo się ich tutaj organizuje.
– Tak. Chcemy, żeby te dzieci zobaczyły jak najwięcej cywilizowanego
świata i żeby nie czuły się w nim wyobcowane. To nie jest łatwa praca, ale
jeśli ma się do nich podejście, to można osiągnąć bardzo dużo. Ja co roku
jestem opiekunem, więc nie martw się, nie będziesz musiał w samotności znosić towarzystwa
zakochanego Baekhyuna i wrednego Jongdae.
– Długo są razem? Baekhyun i Taeyeon. Pytam, bo wyglądają jak stare,
dobre małżeństwo.
Kyungsoo roześmiał się krojąc cebulę.
– Poznali się na obozie. Jakiś czas ze sobą pisali, aż w końcu ona
przeprowadziła się tutaj. Obydwoje są jak małe dzieci. Miło się na nich patrzy
– dokończył, ale ton jego głosu zdradzał, że przed oczami ma własny związek,
daleki od ideału.
Chanyeol chcąc ratować atmosferę wstał i podszedł do wyspy kuchennej.
– Mogę w czymś pomóc? Nie lubię siedzieć bezczynnie. Przy okazji
przygotuj apteczkę, w razie jakbym postanowił dodać trochę swoich czerwonych krwinek
do smaku.
Kyungsoo znów się roześmiał.
– Jasne, dokończ cebulę, a ja wstawię ryż.
Chanyeol wyszedł późno w nocy, ale obaj zgodnie przyznali, że wieczór się
udał. Kyungsoo poczuł się lżej na sercu, bo pierwszy raz od dawna nie musiał
być w domu całkiem sam. Chanyeol był wesoły, miły i chyba mogliby zostać
dobrymi przyjaciółmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz