niedziela, 15 maja 2016

Lepsza przyszłość - część 5

TYTUŁ: Lepsza przyszłość
ROZDZIAŁ 5: Wielki, pusty dom
BOHATEROWIE: Do Kyungsoo, Kim Jongin, Kim Jongdae, Byun Baekhyun, Park Chanyeol, Kim Namjoon, Min Yoongi
GATUNEK: au, romans
OSTRZEŻENIA: miłość męsko-męska
OPIS: Kyungsoo jest nauczycielem angielskiego w szkole średniej i mężem sławnego modela Kim Jongina. Życie, jakie wiedzie, nie jest łatwe i powoli uświadamia sobie, że to nie jest to, o czym marzył.

CZĘŚCI WCZEŚNIEJSZE: 123, 4

Przez jakiś czas mnie tu nie było, ale nie dlatego, że nagle zabrakło mi sił do pisania. Miałam trochę spraw na głowie, głównie związanych z pracą i musiałam to ogarnąć. Ale już jestem ^^ i mam ze sobą nową część opowiadania "Leprza przyszłość". Pozdrawiam!



Kyungsoo wszedł do domu w podłym nastroju. Od samego rana czuł się źle. Wszystko doskwierało mu o wiele mocniej i prawdę mówiąc miał dosyć nawet siebie samego. Na duchu podtrzymywała go jedynie myśl, że o siódmej wpadnie Chanyeol i wreszcie będzie mógł na moment zapomnieć o tym, jak pusty jest jego dom.
Podszedł do wiszącego w hallu lustra i spojrzał w nie, gdy telefon spoczywający
w kieszeni jego marynarki zaczął dzwonić. Wyjął go i nie spoglądając na wyświetlacz, odebrał.
– Halo?
– Hej, Kyungsoo. Nie przeszkadzam?
Uśmiechnął się i poczuł ciepło rozlewające się w miejscu, gdzie znajdowało się serce. Głos Jongina zawsze dobrze na niego wpływał, nawet, jeśli słyszał go tylko przez telefon.
– Hej… Nie przeszkadzasz. Właśnie wróciłem z pracy – przeszedł przez hall i wszedł do salonu. Rozsiadł się na dużej wygodnej sofie i odetchnął głęboko. – To był koszmarny dzień.
– Wierzę ci… Tutaj też harówka, ale na szczęście udało się wydusić od fotografa chwilę przerwy. Antonio jest cholernym despotą. Dupek.
– Chciałbym żebyś był już w domu – wymamrotał przymykając oczy.
– Wiem, dlatego robię wszystko, żeby skończyć wcześniej. Niedługo się zobaczymy.  
Kyungsoo otworzył oczy i uśmiech zniknął z jego ust. Ile razy już to słyszał? Ilekroć Jongin wracał, zaraz musiał lecieć z powrotem. Wiedział, że kiedy znów się tu zjawi, nie potrwa długo nim wyjedzie. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, ale już do końca pozostał zdystansowany do obietnic Jongina. Jednak mimo dzielącej ich odległości i ciężaru zalegającego na jego sercu, dobrze było go znowu usłyszeć.

Chanyeol zjawił się przed jego drzwiami kilkanaście minut po siódmej tłumacząc, że spotkał się z przyjacielem z wytwórni, dlatego się spóźnił. Kyungsoo zaprosił go do środka
i poprowadził do salonu. Na stoliku do kawy stała już butelka wina i dwa kieliszki.
– Chciałem coś ugotować, ale miałem naprawdę kiepski dzień i nic z tego nie wyszło. Zamówić coś?
Chanyeol usiadł na sofie i pokręcił głową.
– Ja dziękuję. Jadłem z Yoongim na mieście.
Kyungsoo skinął głową i zabrał się za otwieranie wina.
– Mam dobre wieści odnośnie Namjoona – zaczął Chanyeol. – Gadałem z nim dzisiaj
i wydaje się być zainteresowany współpracą z wytwórnią. Pomyślałem też, że dobrze by było załatwić mu szkołę muzyczną, a nie zwykłą średnią. Poza tym Yoongi…
– Czekaj! – zawołał Kyungsoo ze śmiechem próbując spowolnić tępo mówienia Chanyeola, zauważył, że kiedy się czymś ekscytował wyrzucał z siebie potoki słów. – Po kolei i spokojnie.
Chanyeol odetchnął i zaczął jeszcze raz.
– Chodzi o to, że Namjoon prawdopodobnie na następny rok zostanie przeniesiony do innej szkoły. Pomyślałem, że skoro jest tak świetnym tekściarzem i do tego komponuje, to najlepiej byłoby go umieścić w szkole, w której uzyska wykształcenie muzyczne. To pierwsza sprawa. Druga to taka, że dzisiaj z nim rozmawiałem. Nie zgodził się od razu, ale obiecał, że się zastanowi nad współpracą z wytwórnią – Kyungsoo podał mu kieliszek i usiadł obok. – No i trzecia sprawa to ta, że spotkałem się dzisiaj z Min Yoongim, który już kilka dobrych lat pracuję dla Big Hit. Poprosiłem go żeby rzucił okiem na teksty Namjoona. Stwierdził, że  chłopak jest nawet lepszy ode mnie i że pogada z dyrektorem Big Hit o przyjęciu Namjoona.
Kyungsoo wysłuchał, co Chanyeol ma do powiedzenia i wreszcie się odezwał.
– Hangyeore współpracuje z kilkoma szkołami, które przyjmują naszych uczniów
i zapewniają im ochronę do czasu ukończenia nauki, ale z tego, co się orientuje, to nie ma wśród nich tak dobrych szkół, które pozwoliłyby Namjoonowi kształcić się tylko w kierunku muzyki.
Chanyeol zmarszczył czoło.
– No to może załatwić mu szkołę spoza listy?
Kyungsoo pokręcił głową.
– To nie przejdzie. Szkoły partnerskie mają specjalne programy nauczania dla uczniów
z Hangyeore poparte certyfikatami, są całkowicie finansowane z budżetu państwa. Ale ukończenie zwykłej szkoły wcale nie oznacza, że nie może iść na studia w tym kierunku.
Chanyeol wydawał się być niezadowolony, w końcu jednak odparł.
– Może masz rację. Najlepiej będzie, jeśli porozmawiam z nim o tym jak on to widzi.
– Rozsądne posunięcie. Chyba pierwsze, jakie od ciebie usłyszałem ­– Kyungsoo uśmiechnął się na widok obrażonej miny Chanyeola. – Oj daj spokój. Coś wymyślimy. Powiedz mi lepiej jak było na starciu z Sehunem.
– Tak jak się spodziewałem – prychnął i widząc zaskoczoną minę Kyungsoo, mruknął. – Nie dziw się tak. Nie jestem aż tak głupi, żeby wierzyć w to, że będzie łatwo. Gówniarz chciał się wyżyć na fortepianie.
– Więc zaproponowałeś mu, że użyczysz mu swojej koszuli. Jak miło z twojej strony.
Chanyeol spojrzał na Kyungsoo i widząc jego lekki uśmiech, sam się uśmiechnął.
Z rezygnacją.
– Jestem głupi.
– O tak. Jesteś.

Kyungsoo po kilku lampkach wina zrobił się senny, ale odmówił pójścia spać. Siedział teraz bliżej Chanyeola. Kiedy mówił, starał się opanować plączący się język i czasami nawet mu się to udawało. Chanyeol też czuł w sobie procenty, ale w mniejszym stopniu. Zawsze miał dobrą głowę do picia.
– Dlaczego nikogo nie masz? – zapytał nagle Kyungsoo przypatrując mu się lekko mętnym wzrokiem.
– Nie wiem – wzruszył ramionami. – Nikt nie chciałby być z głupkiem. To pewnie dlatego.
Kyungsoo roześmiał się jak dziecko i ukrył twarz w ramieniu Chanyeola.
– Nie jesteś głupkiem – wymamrotał, ale nie odsunął się. Chanyeol był ciepły i miły. Nie chciał się odsuwać. – Lubię cię.
Chanyeol sam zdecydował, że najlepiej będzie zachować dystans i poważnie powiedział.
– Powinieneś iść spać.
– Nie chcę, bo jak pójdę spać, to ty wrócisz do domu. A ja nie lubię być sam. Poza tym boję się, że ten wstrętny kot zamorduje mnie we śnie.
Chanyeol roześmiał się.
– Dobra, zostanę, ale pod warunkiem, że trochę odpoczniesz, okej?
Kyungsoo bez słowa sprzeciwu ułożył się wygodnie na sofie kładąc głowę na kolanach Chanyeola, który przez dłuższą chwilę siedział spięty i niepewny tego, co ma robić dalej. Wreszcie usłyszał cichy i miarowy oddech Kyungsoo, który zasnął i wreszcie sam się odprężył.

Kyungsoo obudził się rano krzywiąc z bólu. Głowa pękała mu w szwach ze zmęczenia
i od tego przeklętego wina. Podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to, co mu nie pasuje to odgłosy krzątaniny dochodzące z kuchni. Przetarł twarz i wstał. Przeciągając się wszedł do kuchni i zastał w niej Chanyeola, który próbował nie przypalić jajecznicy, choć chyba było już na to za późno.
Poczuł się dziwnie bezpieczny.
Wszedł dalej i powstrzymując się przed roześmianiem usiadł na stołku barowym. Chanyeol wreszcie go zauważył i uśmiechnął się jak głupek.
– Pomyślałem, że zrobię ci śniadanie, ale nie wiem czy lubisz spaloną jajecznicę. Nakarmiłem też kota.
– Trzeba było usmażyć tego wstrętnego sierściucha. Cały czas na mnie prycha – zamilknął na moment i wreszcie dodał. – Dziękuję, że zostałeś. Jak piję, to robię się marudny i...
Chanyeol machnął ręką.
– Nie ma sprawy. Miło było się oderwać. I cieszę się, że omówiliśmy sprawę Namjoona – Chanyeol spojrzał na przypaloną jajecznicę i skrzywił się z niesmakiem. – Chyba nie będzie się nadawała do jedzenia.
Kyungsoo wstał i jeszcze raz się przeciągnął.
– Wezmę szybki prysznic i coś ugotuję. Daj mi piętnaście minut.

Chanyeol wyrzucił zawartość patelni do kosza na śmieci i z rezygnacją wsparł się dłońmi o blat wyspy kuchennej. Nigdy nie był dobry w te klocki i sam nie do końca wiedział jak udawało mu się przeżyć bez jedzenia mamy. Mimo wszystko był tu i miał się całkiem nieźle, więc chyba to odcięcie się od rodziny zaczynało wychodzić mu na dobre.
Poprzedniego dnia nie miał szansy rozejrzeć się po przestronnym salonie, więc opuścił kuchnię i podszedł do regału stojącego na jednej ze ścian zaraz przy wejściu. Potężny biały mebel był fascynujący, pełno było na nim pamiątek z wakacji i zdjęć. Kyungsoo wyglądał na nich zupełnie inaczej niż teraz. Wydawał się być o wiele szczęśliwszy, kiedy Jongin oplatał go ramionami od tyłu, uśmiechając się jak szalony.
Chanyeol nie rozumiał, jak można mieć kogoś takiego jak Kyungsoo i jednocześnie spędzać większość czasu tak daleko od niego. Wiedział oczywiście, że Jongin pracuje jako model, ale on nie byłby w stanie zostawić kogoś tak fantastycznego, nawet jeśli chodziłoby
o świetnie płatną pracę.
Lubił Kyungsoo i wiedział, że te odczucia z nim związane nie doprowadzą do niczego dobrego, ale nie był w stanie odmówić sobie spędzenia trochę czasu w jego towarzystwie. Upominał się jednak w duchu, żeby nie przekraczać wyznaczonej granicy.
Jego rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Zerknął zdziwiony na zegarek stojący na jednej z półek, który wskazywał, że dochodziła dziewiąta, po czym ruszył do hallu. Nie myśląc zbyt wiele otworzył drzwi i jego oczom ukazał się Jongdae, którego wyraz twarzy przybrał prawdziwie kwaśny wyraz.
– Ty? Co ty tutaj robić o dziewiątej rano? – prychnął, a Chanyeol podrapał się w głowę.
Chciał coś odpowiedzieć, ale właśnie dobiegł go odgłos kroków na schodach i po chwili oboje zobaczyli Kyungsoo w krótkich spodenkach, w za dużej, lekko mokrej koszulce, wycierającego włosy.
Kiedy popatrzył w oczy Jongdae, wiedział, że czeka go przeprawa z tym cholernym czubkiem. Wywrócił oczami i podszedł bliżej.
– Co ty tu robisz? – zapytał, bo nie przypominał sobie, żeby go zapraszał.
– Co ja tutaj robię? Co on tutaj robi? – wskazał na zakłopotanego Chanyeola, który spoglądał to na Kyungsoo, to na Jongdae.
– Mieliśmy coś do obgadania.
Jongdae nie wyglądał na zadowolonego z tej odpowiedzi.
– O dziewiątej rano?
Kyungsoo zarzucił ręcznik na ramię. Wyraz jego twarzy sugerował, że może wybuchnąć w każdej chwili.
– Nie twój interes. Czego chcesz?
– Przyniosłem oferty, które zebraliśmy z Baekhyunem w wakacje. Musimy zdecydować, co wybieramy – burknął łypiąc groźnie na Chanyeola.
– To może… ja już pójdę, co? – zaproponował uśmiechając się niepewnie.
Kyungsoo popatrzył na niego z ciepłym uśmiechem, który kompletnie nie spodobał się Jongdae.
– Zostań. Miałem zrobić śniadanie.
– Naprawdę. Nie chcę robić kłopotu, poza tym dzwoniła moja mama, chciała żebym ich odwiedził, a muszę się jeszcze spakować – wrócił do salonu po marynarkę i torbę, po czym zatrzymał się jeszcze na moment. – W poniedziałek porozmawiam z Namjoonem i dam ci znać jak poszło, okej?
– Naprawdę musisz iść?
Chanyeol zerknął na Jongdae i pokiwał głową.
– Tak, już kilka razy obiecywałem, że do nich wpadnę. Trzymajcie się.

Kiedy w hallu został tylko Kyungsoo i Jongdae przez moment patrzyli na siebie, jak przyczajone drapieżniki. W końcu Jongdae zapytał.
– Kyungsoo, co ty wyprawiasz?
– O co ci chodzi? – warknął zaciskając dłonie w pięści.
– Pod nieobecność Jongina sprowadzasz sobie Chanyeola. O to chodzi.
Kyungsoo pokręcił głową i odetchnął głęboko, zanim powiedział.
– Moje małżeństwo i przyjaźń z Chanyeolem, to nie twoja sprawa, więc daruj sobie te wszystkie moralne pogadanki, jasne? Mam ich po dziurki w nosie…
– Nie widzisz, do czego to zmierza? Jesteś aż tak głupi? A może sam chcesz, żeby wszystko szlag trafił, co?
Ostatkami sił próbując powściągnąć złość powiedział.
– Nie jestem dzieckiem, Jongdae. Doskonale wiem, co mi wolno, a czego nie. I serio, nie myślałem, że takie właśnie masz o mnie zdanie. Bo według ciebie się puszczam, tak? To chcesz mi powiedzieć?
Jongdae pokręcił głową wzdychając z rezygnacją.
– Nie. Po prostu wiem, że jest ci ciężko i… Jongin jest moim najlepszym przyjacielem. Nie chcę, żeby coś się między wami posypało. Okej, może często przesadzam, ale widziałem jak Chanyeol na ciebie patrzy. Ty, kiedy zapomnisz o Jonginie patrzysz na niego podobnie.
Kyungsoo odetchnął ciężko.
– Nie masz się o co martwić, naprawdę. Kocham Jongina, a Chanyeol jest tylko przyjacielem. Przyszedł tu wczoraj, bo musieliśmy obgadać sprawę Sehuna i Namjoona. Było późno, poprosiłem, żeby został. I nie spaliśmy ze sobą, jeśli cię to interesuje.
Jongdae pokiwał głową wyraźnie uspokojony. Kyungsoo wiedział, że to chwilowe rozładowanie napiętej atmosfery nie potrwa długo, ale nie chciał się użerać z Jongdae. Znali się od wielu lat i cała ta sytuacja zalegała na jego barkach jak jakaś zmora. W końcu postanowił odpuścić i choć wciąż był zły na Jongdae, wymusił na sobie bardziej przyjacielski ton.

– Skoro już tu jesteś, to może przejrzyjmy lepiej te oferty.

2 komentarze:

  1. omfg, Joooooongin, Ty tępa pało :<<
    czekam no, czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ;) . Mam nadzieję , ze Jongin się w końcu pojawi;d Nie mogę się doczekać.
    Życzę weny , hwaiting ! ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy